piątek, 20 września 2013

6. “Mam nadzieję, że nie odziedziczyłaś po mamusi głupoty”

Po jakimś czasie wróciłem z Majką do domu. Zauważyłem, że moi rodzice mają gości więc nakarmiłem Maję i jak najszybciej poszedłem do siebie. Położyłem się z dzieckiem na łóżku i zrobiłem nam zdjęcie. Dodałem na facebooka bez żadnego podpisu. Zacząłem bawić się z moją córką. Ona się tak słodko uśmiechała. W pewnej chwili wziąłem telefon i wybrałem numer Ani. Miałem ochotę porozmawiać z nią czy nie zmieniła zdania. Nie chcę, by to wszystko tak się zakończyło. W końcu postanowiłem napisać jej jedynie SMSa.

Ja naprawdę zacznę Ci pomagać! Zmieniłaś zdanie?


Wysłałem i czekałem na nadejście raportu. Mijały kolejne sekundy, ale żadne powiadomienie nie wyświetlało się. Czy nadal ma wyłączoną komórkę. Kurwa.

- Mam nadzieję, że nie odziedziczyłaś po mamusi głupoty - powiedziałem patrząc Majce w oczy.

Ona jedynie uśmiechnęła się. Odwzajemniłem to. Położyłem ją na macie edukacyjnej, a sam wziąłem laptopa. Zalogowałem się na portal społecznościowy i przeczytałem komentarze do zdjęcia. Potem polubiłem jeszcze zdjęcie Amandy i jej kuzynki. Uśmiechnąłem się widząc nowo poznaną blondynkę.

Popisałem chwilę z Amandą na czacie po czym wyłączyłem komputer i włączyłem sobie film. W pewnej chwili usłyszałem pukanie i do pokoju weszła moja mama:

- O której jutro idziesz na uczelnię? - zapytała

- Zajęcia mam od 10.

- Pani Krysia przyjdzie do Majki.

- Świetnie - posłałem jej uśmiech.

Naprawdę byłem jej wdzięczny, że pomaga mi. Nie chciałem rzucać studiów. Co ja bym zrobił bez wykształcenia? Całe życie na utrzymaniu rodziców? No way!
Zszedłem na dół na kolację. Po posiłku pomogłem posprzątać i zrobiłem mleko dla Majki. Wróciłem na górę, wykąpałem dziecko i nakarmiłem ją. Położyłem ją spać, a sam kontynuowałem oglądanie filmu. Po seansie wziąłem prysznic i położyłem się. Byłem padnięty. W nocy obudziła mnie Maja płacząc. Nie chciało mi się wstawać, ale wiedziałem, że nie mogę tak po prostu tego olać. Wstałem, zszedłem na dół po mleko i nakarmiłem dziecko. Potem położyłem się z nią na moim łóżku. Rano moim budzikiem była moja własna córka. Nakarmiłem ją i poszedłem przygotować się na uczelnię. Minęła ósma czyli w domu byłem sam. Po dziewiątej usłyszałem dzwonek do drzwi. Wpuściłem panią Krysię, przywitałem się i podziękowałem za opiekę nad Majką. Byłem jej naprawdę wdzięczny. Chwilę później żegnałem się z moją córeczką i jechałem na zajęcia.
Wchodząc na uczelnię wpadłem na Amandę, która stała z koleżankami. Przywitałem się z nią całusem w policzek. Jedna z jej koleżanek powiedziała:

- A ja ciebie skądś znam...

- O, naprawdę? To chyba niemożliwe - uśmiechnąłem się do niej. Ja jej nie znałem.

- Gdzieś cię widziałam...

- To pewnie w gazecie. Kubuś jest modelem - Amanda przytuliła się do mnie jakbyśmy byli parą. Wiem, że lubiła chwalić się tym, że jestem modelem. A raczej nim byłem.

- Ja lecę, bo zaraz mam zajęcia. Pa - dałem mojej przyjaciółce całusa w policzek i poszedłem dalej.

Podczas wykładu cały czas myślałem o Mai. W końcu po raz pierwszy została z obcą osobą. Chciałem jak najszybciej wrócić do domu.

Po trzynastej miałem chwilę przerwy. Wtedy też dopadła mnie Amanda i zaproponowała mi lunch. Uległem jej, bo miała dar przekonywania. Jej każdy ulegał. Ona będzie świetnym dziennikarzem. Nikt nie odmówi jej wywiadu.

- Kiedy kolejna sesja? - zapytała dziewczyna, gdy byliśmy w kawiarni.

- Rzucam to.

- Dlaczego? - zapytała zawiedziona.

- Bo mnie nie kręci pozowanie i robienie sztucznych min.

Widziałem, że nie podobała jej się moja decyzja.

- A ja tak lubiłam się chwalić, że cię znam - powiedziała robiąc minę jak szczeniaczek.

Posłałem jej uśmiech.

- Możesz szpanować, że znasz Marcina.

- Przynajmniej on mnie kocha i daje mi powód do szpanu... - nadal udawała smutną.

- Oj, Amanda! Może kiedyś do tego wrócę.

- Ha! Wiedziałam, że jeszcze zobaczę cię w magazynie o modzie!

Dokończyliśmy kawę i wróciliśmy na uczelnię. Przez resztę zajęć odliczałem czas do powrotu do domu. Zupełnie nie skupiałem się na tym co mówił wykładowca. Po raz pierwszy miałem do gdzieś.

Po szesnastej byłem już wolny. Prędko wyszedłem z uczelni i wsiadłem do auta. Pół godziny później byłem w domu. Podziękowałem pani Krysi, pożegnałem się z nią i zostałem sam z Majką. W tej samej chwili usłyszałem głos Blanki:
- Kuba! Głodna jestem!

5. “Co chwilę mimowolnie na nią zerkałem.”

Włączyłem cicho muzykę tak, by nie przeszkadzała Majce. Droga do kina nie była daleka. Również nie przytrafiło nam się stanie w korku. Nienawidziłem tego. Po upływie 30 minut wracałem z dzieckiem do domu. Będąc w domu zauważyłem, że moi rodzice już nie spali i pili w kuchni kawę lecząc kaca. Pewnie znowu poszli do znajomych. Zawsze tak wyglądali wracając od nich.

Nakarmiłem Majkę i usiadłem w salonie włączając telewizor. Przeskakując z kanału na kanał trafiłem na program o modzie i modelingu. W pewnej chwili na ekranie pojawiło się zdjęcie Marcina. Ledwie powstrzymałem się przed wybuchnięciem śmiechem. Wolałem obejrzeć jakiś mecz więc wróciłem na kanał sportowy. Akurat leciało studio sportowe.

Po piętnastej jeszcze raz nakarmiłem Majkę, spakowałem jej kilka rzeczy i byłem gotowy do wyjścia. Powiedziałem rodzicom, że nie wiem o której wrócę więc nie będę robił za taksówkarza Blanki.

Chwilę później byłem w drodze do kawiarni. Cieszyłem się na myśl o spotkaniu z przyjaciółmi, bo powoli zaczynałem wariować pomiędzy jedną butelką mleka, kolejnym karmieniem a zmienianiem pieluchy. Wchodząc do naszego ulubionego lokalu zauważyłem Amandę, Marcina, Maksa, jego dziewczynę i jakąś obcą blondynkę. Przywitałem się z każdym, a Amanda powiedziała:

- To moja kuzynka, Gosia - wskazała na blondynkę. - Gośka, to Kuba. A to moje mysiu-pysiu Maja.

Przywitałem się z dziewczyną podając jej rękę. Amanda od razu dorwała się do mojego dziecka wyciągając ją z nosidełka i tuląc. Zamówiłem sobie kawę i tort czekoladowy. Jak to określała moja mama “Jestem uzależniony od słodyczy”.

Wkręciłem się w rozmowę z moimi przyjaciółmi oraz z Gosią. Co chwilę mimowolnie na nią zerkałem. Była naprawdę śliczna. I miała słodki śmiech. I ładne oczy. Boże! Ja mam dziecko!

W pewnej chwili zadzwonił jej telefon. Wyjęła białe Blackberry i wstała przepraszając nas. Odeszła na bok, by porozmawiać. Po kilku minutach wróciła i powiedziała:

- Przepraszam, ale ja już muszę spadać. Miło było poznać - uśmiechnęła się. Jezu.

No kurde tylko nie to! Odwzajemniłem uśmiech i powiedziałem:

- Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.

- Ja też. Pa. pa, maluszku - pożegnała się z Majką i wyszła.

My dokończyliśmy jeść i postanowiliśmy iść na spacer.

- Daj mi, daj mi, daj mi - Amanda odepchnęła mnie zabierając mi wózek.
Ona zawsze była ‘postrzelona’. Potrafiła każdego podnieść na duchu, a także każdego rozśmieszyć. Wyglądała jak chochlik. Miała długie ciemne włosy, które zawsze były w lekkim nieładzie i duże, ładne oczy. Jej cechą charakterystyczną były zawsze wysokie szpilki na nogach. I to nieważne czy śnieg, deszcz czy słońce. Amanda zawsze miała szpilki. Miała ich setki. Ja nie wiem gdzie ona je trzyma. Jak ona w ogóle może chodzić w tych butach?! Ja chyba dawno złamałbym nogę. Ale nie Amanda. 

4. "Właśnie do mnie dotarło jak moja mała córeczka szybko rośnie."

Po tak długiej nieobecności wreszcie się zebrałam i wklejam wszystko na bloga. Buźka ;*
------
Nie wiem o której wrócili moi rodzice moi rodzice, ale gdy wstałem to oni jeszcze spali. Mimo iż było po 11. Maja jeszcze spała, bo po 6 jeszcze ją karmiłem. Cicho wstałem i wziąłem z garderoby ubrania. Poszedłem do łazienko. W całym domu był jeszcze cicho. Wziąłem szybki prysznic, ubrałem się i wróciłem do siebie. Spojrzałem na łóżeczko gdzie leżała Majka. Nie spała już więc nachyliłem się nad nią. Wyglądała jakby uśmiechała się do mnie.

- No i jak pierwsza noc w nowym łóżeczku? - zapytałem biorąc ją na ręce. - Myślę, że nie było tak źle.

Zszedłem z nią na dół. Po drodze minąłem się z Olą, która szła do łazienki. Posłałem jej uśmiech i widziałem jak się rumieni, a potem spuszcza głowę zakłopotana. Od pewnego czasu często tak reagowała na jakiś gest wykonany przeze mnie w jej stronę.

Zrobiłem Majce jedzenie i nakarmiłem ją. Potem położyłem ją w wózku, który przyprowadziłem z przedpokoju. Sam wziąłem się za robienie śniadania dla siebie. W tej samej chwili z góry zeszła Blanka ze swoją przyjaciółką. Usiadły przy kuchennym barze.

- Zrób nam też - powiedziała moja siostra.

Obrzuciłem ją zażenowanym spojrzeniem i wróciłem do smarowania sobie tostów Nutellą.

- Cham z ciebie - mruknęła pod nosem wyjmując mleko z lodówki.

- Dziękuję za ten komplement - uśmiechnąłem się ironicznie.

Ola zakryła buzię ręką, by nie wybuchnąć śmiechem. Posłałem jej uśmiech na co ponownie spłonęła rumieńcem. Ja wziąłem talerz, na którym leżały tosty oraz kubek z kawą i usiadłe przy stole. Ola bawiła się z Majką, a Blanka robiła im śniadanie. Jedząc czytałem gazetę, którą kupiłem wczoraj. Dziewczyny również zaczęły jeść rozmawiając o planach na dziś.

- Zawieziesz nas do kina? - zapytała moja siostra w pewnej chwili.

- Nie.

- Proszę! Zostanę z Majką jak ty będziesz chciał wyjść! Obiecuję!

- Średnio chce mi się w to wierzyć.

- To uwierz! Tylko powiedz kiedy, a ja z nią zostanę.

- Zapamiętam.

- To odwieziedz nas?

Westchnąłem.

- Okey, al ty będziesz zostawać z Mają.

- Mhmm.

Dokończyłem jeść po czym włożyłem naczynia do zmywarki. Wziąłem moją córkę na ręce i miałem już iść do siebie, gdy usłyszałem jeszcze:

- To za 3 godziny. O 13.

- Może - powiedziałem celowo, by ją zdenerwować.

Skierowałem się schodami. Zamknąłem drzwi, włożyłem Majkę do jej łóżeczka, a sam położyłem się na swoim. W tej samej chwili usłyszałem dźwięk nadejścia wiadomości. Wziąłem IPhona leżącego na szafce i odczytałem SMSa. Był od Amandy:


Hej, Miśki! Spotykamy się dziś o 16 w kawiarni. Bierz Majkę i wpadajcie ;3


Uśmiechnąłem się czytając to. Miło z ich strony, że nadal chcą spotykać się ze mną mimo iż zostałem sam z dzieckiem. Odpisałem jednak:

Nieee, my raczej nie wpadniemy. Nie mam z kim Majki zostawić, a nie będę Jej ciągał po dworze. Przepraszam ;c

Wysłałem i spojrzałem na łóżeczko. Moja córeczka słodko spała. Na odpowiedź od Amandy nie musiałem długo czekać.. Już po kliku sekundach mój telefon zaczął dzwonić. Tak, to moja przyjaciółka. Odebrałem i usłyszałem:

- Żartujesz sobie? Nie rób z Mai nie wiadomo czego! To też jest człowiek! A tak w ogóle to z dziećmi powinno się często wychodzić na spacery.

- Och jaki znawca! - zażartowałem.

- Mam młodsze rodzeństwo.

- Ah tak, zapomniałem.

- No to szykujcie się na 16.

- No ja nie wiem...

- Ale ja wiem. Macie być, jasne?!

- Okey, okey. Postaramy się być.

- Musicie być!

- Spoko. Pa.

- Pa.

Rozłączyłem się i zacząłem bawić się z Majką. Po chwili wziąłem swoją lustrzankę i zacząłem robić zdjęcia. Właśnie do mnie dotarło jak moja mała córeczka szybko rośnie. Jeszcze niedawno stałem w szpitalu i trzymałem za rękę Anię, która rodziła, a dziś Majka coś tam gada. A może się nie znam.

Otworzyłem galerię zdjęć w aparacie. Natknąłem się na zdjęcie mojej byłej dziewczyny. Poczułem ukłucie w sercu. Tak, tęsknię za nią. Była częścią mojego świata. A teraz... Eh, muszę zapomnieć. Ale jak mogę zapomnieć skoro obok leży owoc naszej miłości?! Nie, no. Muszę się ogarnąć.

- Kocham cię, wiesz? - powiedziałem do Mai.

Ona wystawiła rączkę i powiedziała coś po swojemu.

- Idziemy na spacer? Ciocia tęskni - ciągnąłem dalej. - I trzeba Blankę odwieźć do kina, tak?

Pobawiłem się chwilę z małą i nim się zorientowałem zegar wskazywał 12:45. Przebrałem dziecko po czym sam ubrałem szare rurki. W czasie, gdy wybierałem jakiś odpowiedni t-shirt usłyszałem, że ktoś wchodzi do mojego pokoju. Wyszedłem z garderoby w samych spodniach.

- Jedziemy? - zapytała Blanka.

- Pukać to się dziecko nie nauczyło?

- O Jezu - jęknęła moja siostra.

- To naucz się w końcu. A teraz jakbyście mogły to wyjdźcie, bo chce się ubrać.

- Ale jedziemy już?

- Jak dacie mi się ubrać to pojedziemy.

- To szybko... - powiedziała jeszcze po czym razem z Olą wyszły z mojego pokoju.

Dokończyłem się ubierać po czym razem z Mają poszedłem do mojej siostry. Usłyszałem strzępek rozmowy:

- Jezu, jaką on ma klatę! - wzdychała Ola.

- Fuuuu! Przestań! To mój brat!

- Ja nie narzekam kiedy ty podniecasz się na widok Marcina.

- No i? Ale Marcin nie jest twoim bratem!

O. Mój. Boże. Fu! Olka podkochuje się we mnie?! Ble! A Blanka w Marcienie?! HAHAHHAHAHHAHAH. Przerwałem im rozmowę wchodząc do pokoju.

- Jedziemy?

- Jasne!
Zeszliśmy na dół, a po kilku minutach byliśmy w drodze do kina.

niedziela, 28 października 2012

3. "Musze poświęcić kino, bo moja córeczka jest ważniejsza."

Przyszedł Marcin.
- Hej. Co ty tu robisz? - zapytałem zdziwiony.
- Siema. Chyba nie liczyłeś, że zostawię cię samego, co? Nie byłeś z nami z kinie to kino przyszło do ciebie.
Głową wskazał na filmy leżące na pudełkach pizzy. W drugiej ręce miał whisky i wódkę.
- Liczę, że masz Pepsi i jakiś sok - powiedział podając mi butelki.
- Jasne, coś się znajdzie. Fajnie, ze wpadłeś, bo zostałem sam.
- Oj, biedactwo - posłał mi ironiczny usmiech.
Wpuściłem go do środka. Poszliśmy do salonu, a ja wziąłem z kuchni z szafki Pepsi, sok limonkowy i wróciłem do Marcina.
- A jak tam Majka? - zapytał odkręcając butelki. Ja w tej samej chwili włączyłem film.
- A dobrze. Jakoś sobie radzimy.
- Wiesz, że możesz na nas liczyć, nie?
- Amanda już deklarowała swoją pomoc.
- No widzisz. Zawsze możesz na ns liczyć.
- Jasne, dzięki - przybiliśmy sobie "piątki" i zaczęliśmy oglądać film. Wiedziałem, że nie mogę pić, więc po wypiciu jednego drinka piłem tylko pepsi. W pewnej chwili na dół zeszła Blanka z Olką.
- Kuba, mogę PSP? - zapytała moja siostra zanim weszła do salonu. - O... cześć Marcin - uśmiechnęła się widząc mojego gościa. Zatrzepotała rzęsami szczerząc się. Wyglądała jak debilka.
- Yyyy...cześć młoda - zgasił ją mój kumpel. Nie lubiła, gdy mówiono na nią "młoda".
- Stary się odezwał - burknęła. - To mogę? - zapytała.
- Nie. Znów mi popsujesz. A tak w ogóle to od kiedy pytasz czy możesz wziąć moje rzeczy, co?
- Oj, przestań. Przecież zawsze każesz pytać, więc pytamy, prawda Ola? - spojrzała na przyjaciółkę.
- Yyyy... tak, tak - mruknęła dziewczyna.
- No właśnie. To mozemy?
- Nie.
- Proszę, no! Nie popsuję tym razem. będę uważać.
- Ale będziesz robić za niańkę Majki, gdy będę chciał wyjść.
- Ale tylko po uprzedniej informacji. Co najmniej trzy dni wcześniej musisz mi powiedzieć.
- Okey. I jak zepsujesz mi cokolwiek w PSP to naprawiasz wszystko z własnego kieszonkowego.
- Nie zepsuję, wyluzuj.
Wróciły na górę. W tym samym momencie usłyszałem płacz mojej córki.
- Jezu - jęknąłem. - Sorry, zaraz przyjdę.
- Idę z tobą. Dawno nie widziałem mojej chrześnicy.
Wziąłem z kuchni butelkę z mlekiem i poszliśmy do mojego pokoju.
- Och, jak tu słodko - powiedział widząc łóżeczko.
Zaśmiałem się.
- Dzięki - powiedziałem wyjmując płaczące dziecko. - A może ty chcesz ją nakarmić, co? Przecież zajmowałeś się małym kuzynem podczas wakacji.
- No pewnie. Mam już w tym wprawę.
- Jasne, jasne. Uwaga bo uwierzę.
- Nie wierzysz? To dawaj tego potworka.
Dałem mu moje dziecko. Rzeczywiście miał wprawę w karmieniu dzieci.
- Wow - mruknąłem.
- Ha, widzisz.
Majka dokończyła jeść. Wziąłem ją oraz jej rzeczy i poszedłem z nią do łazienki. Szybko zrobiłem wieczorną toaletę i po chwili chodziłem już po swoim pokoju usypiając dziecko. Mój kumpel brzdąkał na gitarze.
- Wiesz co? Ja naprawdę ci współczuję. Ale jednocześnie cieszę się, że tak wyszło. - powiedział w pewnej chwili Marcin.- No bo spójrz. Jak Blanki nie będzie w domu, a będziesz chciał wyjść na przykład do kina to nie możesz, bo nie masz z kim zostawić Majki, ale zaś z drugiej strony to dobrze, że tak wyszło. Bo jak przypomnę sobie jak kłóciłeś się z Anką, a potem leciałeś do niej z kwiatami i biżuterią lub czymś innym to mnie po prostu szlag trafia. Znajdziesz sobie jakąś ładną i inteligentną dziewczynę, która pokocha ciebie i twoje dziecko mimo wszystko i za to jaki jesteś, a nie za kasę twoich rodziców.
- Masz rację. Wolę wychowywać sam Majkę, niż wychowywać ją z Anką, bo ostatnio atmosfera między nami była napięta i często kłóciliśmy się w obecności dziecka. A co do wychodzenia wieczorami to o skutkach mogłem myśleć zanim się nie zabezpieczyliśmy. Musze poświęcić kino, bo moja córeczka jest ważniejsza.
Dałem Majce całusa i włożyłem ją do łóżeczka. Przykryłem różową kołderką po czym razem z Marcinem zeszliśmy na dół. Wróciliśmy do oglądania filmu. Ja piłem tylko Pepsi, ale za to mój kumpel pił bardzo mocne drinki.
- Twoja żona będzie miała dobrze. Zajmiesz się domem, dziećmi, a ona będzie odpoczywać - powiedziałem w pewnej chwili.
- Ja nie będę miał żony.
- Tak, jasne. Ja tez tak mówiłem, a potem po poznaniu Ani zacząłem zastanawiać się nad ślubem.
- Ja nigdy nie będę miał żony. Dziewczyny też nie. Ja... ja jestem gejem.
Zamurowało mnie.
- Tylko nie mów nikomu, błagam. Sam sobie z tym nie radzę. Nie potrzebuję dodatkowego wyśmiewania się ze strony kumpli.
- Jezu...- zdołałem powiedzieć tylko tyle. - Nie, no spoko. Jestem tolerancyjny. Już od pewnego czasu podejrzewałem, że coś z tobą nie tak. Od czasu gdy ta fajna brunetka co była z przyjaciółmi w kinie...
- Ta Ola czy jak jej tam? Gdzieś mam jej numer.
- No o tą mi chodzi. Wtedy po raz pierwszy pomyślałem, że z tobą coś nie tak. Ej, ale ty... no wiesz... - wskazałem na niego i na siebie.
- No chyba żartujesz! Jesteś moim przyjacielem. Traktuję cię jak brata!
- Sorry, że o to zapytałem.
- Nie no spoko. Tylko nikomu nie mów, okey? Powiedziałem ci przez alkohol - zaczął się tłumaczyć.
- Spoko nie powiem. Można powiedzieć, że obowiązuje mnie tajemnica lekarska.
- To jestem spokojniejszy.
- A twoi rodzice wiedzą?
- Chyba żartujesz. - powiedział kolejny raz tego wieczoru. -  Chyba by mnie zamordowali, bo oni mają już mój plan życiowy. Twierdzą, że zostanę Prawnikiem, otworzę własną kancelarię i poznam tak swoją żonę. Przecież nie powiem im, że chcę rzucić studia, zostać modelem, a dodatkowo jestem gejem.
- A według mnie powinieneś powiedzieć im, że nie kręci cię prawo. Myślę, że powinieneś się im sprzeciwić.
- No niby tak. Mój chł... yyy.... to znaczy przyjaciel mówi to samo.
- Ty... no ty... masz kogoś? W sensie że chłopaka?
- Jest taki jeden. Spotykamy się czasami. Też jest modelem i mieliśmy razem kilka sesji. Ale skończmy ten temat, błagam.
- Okey, okey.
- A tak w ogóle to dlaczego nie bierzesz udziału w sesjach? Nie uwierzę, że nie masz propozycji.
- Mam, ale jakoś to mnie nie kręci. Raczej wolałbym być po drugiej stronie aparatu.
- To dlaczego nie szkoliłeś się na fotografa?
- A jakoś tak...
Nie drążyliśmy więcej tematu mojego homoseksualnego przyjaciela, czy sesji zdjęciowych. Obejrzeliśmy film, wypiliśmy po drinku i Marcin pojechał do domu. Ja wziąłem prysznic i wracając do pokoju poszedłem do Blanki, która wraz z przyjaciółką głośno rozmawiały i chichotały.
- Może tak już spac pójdziecie? - zapytałem wchodząc bez pukania.
- A może tak byś zapukał? - warknęła moja siostra.
Zapukałem w drzwi uśmiechając się ironicznie.
- Macie być cicho. Idźcie spać bo jest późno.
- Dobra, wyjdź.
- Możesz pożegnać się z pożyczeniem jakichkolwiek ode mnie rzeczy lub podwiezienie cię. Dobranoc.
Słyszałem tylko jak mruknęła coś pod nosem po czym wyszedłem stamtąd zamykając drzwi. Musiałem jeszcze nakarmić Majkę bo się obudziła. Potem położyłem się spać. Moich rodziców jeszcze nie było.

czwartek, 2 sierpnia 2012

2. "Bałem się, że naprawdę będę musiał rzucić studia".

Zmieniłam nagłówek, mam nadzieję, że się podoba :)
Po tak długiej przerwie wypadałoby coś napisać. Już połowa wakacji za nami i dopiero 2 część. Ale kto czyta mojego bloga "All You Need Is Love" to wie, że skupiam się na tamtym opowiadaniu :p
Ostatnio zastanawiam się po co ja zakładałam bloga z tym opowiadaniem. Wydaje mi się, że jest ono beznadziejne. Chyba przestanę je pisać. Jeszcze nie wiem, ale ono mi się wydaje.... chujowe, po prostu.
Ale jak to śpiewa Simple Plan "Przepraszam, nie potrafię być perfekcyjna".
------
Obudziłem się i delikatnie zszedłem z łóżka. Wziąłem ubranie i poszedłem do łazienki. Gdy po 20 minutach wróciłem do pokoju Mai nie było. Pewnie moja mama wzięła ją na dół.
Tak jak myślałem. Moja mama była w kuchni. Maja leżała w wózku. Moja rodzicielka piła kawę, a moja siostra Blanka jadła pomarańcze grając na komórce.
- A ty co taki niewyspany? - zapytała Blanka.
- Podrzucę ci Majkę na dzisiejszą noc to zobaczymy kto będzie wyglądał jak zombie.
- Nawet nie próbuj.
- Nawet bym ci jej nie dał. Ty ledwie chomika utrzymujesz przy życiu.
- Pff.
Podszedłem do lodówki i wyjąłem sok. Nalałem do szklanki i wypiłem.
- Zjedz coś - usłyszałem głos mojej mamy.
- Nie jestem głodny.
- To jedziemy! - krzyknęła Blanka.
- A ty po co? - zapytałem.
- Na zakupy. Muszę nabyć kilka nowych rzeczy.
Jęknąłem. Nie lubiłem gdy młoda jeździła z nami na zakupy. Zawsze kończyło się to kilkoma godzinami spędzonymi w centrum handlowym. 
Wyszedłem do przedpokoju. Ubrałem trampki i kurtkę. Wróciłem do kuchni i wziąłem Majkę. Poszedłem z nią na górę. Prędko przebrałem ją i zapiąłem w nosidełku. Zeszliśmy na dół. Wziąłem kluczyki i zniosłem wózek na auta. Potem wróciłem do kuchni.
- Idziecie? - zapytałem biorąc nosidełko i schodząc do garażu.
Włożyłem Maję do samochodu, a potem sam wsiadłem i wyjechałem na dwór. Po chwili dołączyła do mnie moja mama i Blanka.
30 minut później wjeżdżaliśmy na podziemny parking centrum handlowego. Włożyłem Majkę do wózka, bo wiedziałem, że spędzimy tak kilka godzin. Poszliśmy na górę. Wjechaliśmy na 1 piętro gdzie mieścił się sklep z rzeczami dla niemowląt.
Przypomniały mi się dni sprzed kilku miesięcy gdy robiłem zakupy z Anią. Uśmiechnąłem się.
Wybraliśmy łóżeczko, materac, pościel, ubrania oraz zabawki. Największą frajdę miała moja mama i Blanka. Po 1,5 godzinie wszystkie rzeczy były już w aucie. Mężczyzna z obsługi sklepu pomógł mi wszystko znieść. Po chwili byłem z powrotem na górze. Zaczęło się chodzenie po sklepach. Moja siostra jak zwykle naciągała na wszystko co jej się spodobało. Ja  również kupiłem kilka rzeczy, ale zapłaciłem swoją kartą. Gdy wyszliśmy z kolejnego sklepu Majka zaczęła płakać.
- Ja zostanę tutaj - powiedziałem siadając na ławce przy fontannie.
Moja rodzicielka wraz z moją siostrą poszły dalej, a ja starałem się uspokoić Maję. Wyjąłem butelkę z mlekiem, które w domu przygotowała moja mama i podałem małej. Po chwili schowałem ją.
Posiedziałem na ławce, a po chwili dołączyła do mnie reszta rodzinki.
- Jeszcze do Empiku - powiedziała Blanka.
Księgarnia znajdowała się na parterze więc zjechaliśmy na dół i weszliśmy do jednego z moich ulubionych sklepów. Wybrałem kilka płyt, kilka książek i 3 filmy. Poszliśmy do kasy. Wyjąłem swoją kartę i podałem chłopakowi stojącemu za ladą. Zapłaciłem, a wtedy moja mama zapłaciła za zakupy Blanki.
- Nie masz własnego kieszonkowego? - zapytałem siostrę.
- Nie twoja sprawa - warknęła.
Wzruszyłem ramionami i wyszedłem ze sklepu. Zjechaliśmy na dół, na parking podziemny. Włożyłem zakupy oraz wózek Majki do samochodu. W tamtej chwili cieszyłem się, że mam duży bagażnik. Moja mama zapięła swoją wnuczkę w aucie. Zająłem miejsce kierowcy i wyjechaliśmy z centrum.
- A ty nie idziesz dziś do pracy? - zapytałem swoją rodzicielkę.
- Nie. Zrobiłam sobie wolne. Musimy porozmawiać jeszcze z panią Krysią. I jechać do supermarketu. Także skręć w lewo.
- Okey.
Wykonałem jej polecenie i po chwili byliśmy już na sklepowym parkingu. Wysiedliśmy. Wyjąłem Majdę z nosidełkiem i poszliśmy do środka. Wziąłem wózek sklepowy i postawiłem na nim fotelik z Mają. Zaczęliśmy zakupy. Nigdy tego nie lubiłem, bo nudziło mnie to. W pewnej chwili spotkaliśmy przyjaciółkę mojej mamy. Westchnąłem, bo to zawsze kończyło się godzinną pogawędką. Tym razem było podobnie.
- Ojej, a co to za słodziaczek? - w pewnym momencie kobieta podeszła do Majki.
- Maja. Córka Kuby - wyjaśniła moja rodzicielka.
Posłałem kobiecie uśmiech. Pozachwycały się jeszcze moim dzieckiem po czym umówiły się na lunch i pożegnały, a my wreszcie kontynuowaliśmy zakupy. Około godziny później byliśmy już w drodze do domu. Dotarliśmy tam w 30 minut. Wypakowaliśmy zakupy. Zaniosłem rzeczy Majki do mojego pokoju i zszedłem na dół. W tej samej chwili usłyszałem dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć. Przyszła pani Krysia. Przywitałem się z nią, a potem moja mama zawołała ją, prosząc o chwilę rozmowy. Kobieta zrobiła lekko przerażoną minę słysząc to. Próbowałem dodać jej otuchy posyłając uśmiech. Kobieta poszła do gabinetu mojej rodzicielki, a ja poszedłem do siebie zabierając Maję. Położyłem ją na łóżku, a sam wziąłem się za składanie łóżeczka. Miałem już w tym małą wprawę, bo jedno łóżeczko już złożyłem. Kwadrans później mebel już stał. Włożyłem materac i dokończyłem wszystko. Włożyłem Majkę, a potem zacząłem układać jej ubranka w swojej garderobie. W tej samej chwili do mojego pokoju ktoś zapukał i weszła moja mama.
- O, jak ładnie - usłyszałem ją.
Wyszedłem z garderoby i ujrzałem moją rodzicielkę nachylającą się nad łóżeczkiem.
- Rozmawiałam z panią Krysią. Zgodziła się. Sporządzę nową umowę i podpiszemy ją. Będzie zostawać z Majką.
- Dziękuję - posłałem jej uśmiech.
- Nie ma za co.
- Bałem się, że naprawdę będę musiał rzucić studia.
- Nawet nie myśl, że pozwoliłabym ci na to. jedynie skończy się wieczorne wychodzenie z kolegami. Chyba, że będzie miał kto zostać z małą - teraz ona posłała mi uśmiech.
- Mówisz jakbym ciągle wychodził na jakieś imprezy.
- Nie o to mi chodzi. Ale oboje dobrze wiemy, że lubisz wychodzić do kina.
- Tu masz rację. Trudno, jakoś się przyzwyczaję.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę po czym zszedłem z nią na dół. Musiałem przygotować Majce mleko, bo niedługo powinna się obudzić. Lubiłem gotować. Nauczyłem się tego od mamy, bo zawsze sprawiało mi to frajdę.
Wróciłem do pokoju w samą porę. Nakarmiłem małą, a potem położyłem się na łóżku i włączyłem TV. Tak minęła mi reszta dnia. Nie licząc przerw na posiłek. Wieczorem dowiedziałem się, ze moi rodzice wychodzą na kolację, a do Blanki przychodzi koleżanka Ola. Dziewczyny zamówiły sobie pizzę i zamknęły się w pokoju mojej siostry. Można by powiedzieć, że miałem cały dom tylko dla siebie. W pewnej chwili usłyszałem dzwonek do drzwi więc poszedłem otworzyć...

niedziela, 3 czerwca 2012

1. "Poradzimy sobie bez mamy...."

Zarzuciłem na siebie czarną, skórzaną kurtkę, wziąłem kluczyki, nosidełko i wyszedłem. Kilka minut później byliśmy już w drodze do moich rodziców. Kwadrans później parkowałem już przed wielkim budynkiem. Wyjąłem Majkę i poszedłem do środka. Kobieta, która siedziała w sekretariacie już mnie znała, więc uśmiechnęła się gdy się przywitałem. Zapytałem:
- Rodzice u siebie?
- Twój ojciec jest na spotkaniu, a mama powinna być u siebie.
- Dziękuję.
Poszedłem do biura moich rodziców. Zapukałem i wszedłem. Moja mama siedziała za biurkiem i robiła coś na komputerze. Na nasz widok uśmiechnęła się i powiedziała:
- A ty co tu robisz? Nie miałeś iść z przyjaciółmi do kina?
- No miałem iść. Ale Ania przywiozła Majkę.
- Ale przecież nie mówiła, że masz się nią zająć.
- To trochę bardziej skomplikowane - powiedziałem siadając na fotelu.
- Coś się stało? - zapytała. Jednak wróciła do pracy wykonywanej na komputerze.
- No tak może. Mam taki problem, bo.... Mamo ty mnie w ogóle słuchasz?
- Oczywiście - spojrzała się na mnie i uśmiechnęła.
- Potrzebuję spotkać się z waszym prawnikiem.
- Jeżeli chcesz to umówię cię z nim. Tylko powiedz o co chodzi?
- Boże, mamo, możesz przestać pisać i posłuchać mnie?! - zdenerwowałem się. Zamknąłem energicznie laptopa.
- Przecież ciągle cię słucham. I nie podnoś głosu, bo obudzisz Majkę.
- Anka przywiozła dziś Maję i powiedziała że zrzeka się praw -  w końcu wyrzuciłem to z siebie. - Twierdzi, że jest młoda i nie chce psuć sobie życia.
- Co?! A ty to nie jesteś młody?! Jak to zrzeka się praw?!
- Jezu mamo! Tu nie chodzi o mój wiek. Oddaje mi Majkę. Ja mam ją sam wychować. Ma prawo. W końcu to ja zrobiłem jej dziecko. Nie wiem co teraz będzie - powiedziałem. Wziąłem głęboki oddech i spojrzałem na moją córkę. Właśnie się obudziła.
- To jest wasza wina, nie tylko twoja. Ale teraz już za późno by o tym myśleć, bo Majka jest już już na świecie. Porozmawiaj z Anką, bo prawa trudno później odzyskać. I mała za kilka lat może ją obwiniać.
- Mówiłem jej to! Ale ona powiedziała, że wszystko przemyślała i oddaje mi małą, a z nami koniec. Ja sobie nie poradzę.
- Poradzisz sobie, pomożemy ci - moja mama wstała i przytuliła mnie.
- Ale mamo! ja raz w życiu zmieniłem Majce pieluchę. Nigdy jej nie kąpałem. Dobrze wiesz, że Ania karmiła ją piersią. Ja nic nie potrafię!
- To się nauczysz. Będzie dobrze. 
W tej samej chwili Maja zaczęła płakać.
- Ja nawet nie wiem jak ją uspokoić!
Na szczęście małą zajęła się moja mama. Wyjęła ją z nosidełka, przytuliła i zaczęła chodzić po pomieszczeniu.
- Myślę, że powinieneś porozmawiać z rodzicami Anki. Może coś się stało? - powiedziała.
- Może... To zajmiesz się Majką? Chciałbym wyjaśnić wszystko dziś.
- Jasne. Jedź.
- Dzięki.
Dałem jej całusa w policzek. To samo zrobiłem z Majką. Potem wyszedłem. Kilkanaście minut później parkowałem przed domem mojej byłej dziewczyny. Westchnąłem i poszedłem w stronę budynku. Nacisnąłem dzwonek i po kilkunastu sekundach otworzyła mi mama Ani.
- Dobry wieczór. Jest Ania? - zapytałem. 
- Dobry wieczór. Nie ma jej. Powiedziała, że chciałeś się zająć Majką, a ona ma wreszcie wolny wieczór. Poszła do koleżanki.
- Powiedziała, że chciałem zająć się Majką, tak? Aha, okey. A... Moglibyśmy porozmawiać?
- Oczywiście proszę - otworzyła szerzej drzwi i wpuściła mnie do środka - Czy coś się stało?
- Właśnie chciałem zapytać o to samo.
Poszliśmy do salonu. Postanowiłem nie owijać w bawełnę, więc od razu zapytałem:
- Dlaczego Ania postanowiła zrzec się praw do Majki? Czy coś się stało?
- Słucham?! - zapytała zdziwiona kobieta. - Nic się nie stało. Ania nic nie mówiła, że oddaje małą.
- Przywiozła dziś do mnie Maję i powiedziała, że nie daje już rady i oddaje mi małą - nic już nie rozumiałem.
- Ja o niczym nie wiem! Mi powiedziała, że chciałeś wziąć Maję na tę noc by odciążyć ją od obowiązków.
- Byłem umówiony do kina ze znajomymi. Miałem już wychodzić, gdy przyjechała Ania. Przywiozła rzeczy Majki oraz małą.
- Naprawdę przepraszam. Ja o niczym nie wiedziałam - zaczęła tłumaczyć kobieta.
- Nic nie szkodzi. Chciałem się tylko dowiedzieć czy coś się stało. Dzwoniłem do niej, ale ma wyłączony telefon.
- Nic się nie stało. Nie rozumiem jej decyzji. Porozmawiam z nią jak wróci. A teraz jakbyś mógł to przywieź Maję. Zajmę się nią.
- Nie, spokojnie. Zajmę się nią.
- Na pewno?
- Jasne, nie ma sprawy. W końcu to moja córka.
- Poczekaj zobaczę ile rzeczy dla Majki spakowała. Może to naprawdę jedna noc.
Poszliśmy na górę do pokoju mojej dziewczyny. Na widok pustego łóżeczka mojej córki zrobiło mi się tak jakoś przykro. Wziąłem do ręki misia, którego zaniosłem po porodzie do szpitala.
Mama Ani otworzyła szafę gdzie były rzeczy Mai. Była w połowie pusta. 
- Czyli ona naprawdę chcę ją oddać - mruknęła kobieta - Porozmawiam z nią.
- Dziękuję - posłałem jej uśmiech. Wziąłem pluszaka i wyszedłem.
Zeszliśmy na dół.
- Mógłbym zabrać już wózek Majki? - wskazałem wózek  stojący w kącie.
Kobieta westchnęła.
- Anka się ocknie i nie będzie chciała zrzec się praw. Ale jeżeli chcesz to bierz.
- Coś mi się wydaje że nie - posłałem jej uśmiech. Wziąłem wózek i wyszedłem z domu. - Dobranoc - pożegnałem się.
Kobieta westchnęła ponownie i odpowiedziała:
- Dobranoc.
Zapakowałem wózek, a potem spojrzałem jeszcze w okno pokoju mojej dziewczyny. Westchnąłem i wsiadłem do samochodu. Przekręciłem kluczyk w stacyjce i ruszyłem w stronę domu. Jechałem wolno mijając kolejne domy. W oknach paliły się światła, bo na dworze już się ściemniało. Widziałem szczęśliwe rodziny, które siedziały w kuchni i jadły wspólnie kolację, lub w salonie odpoczywały i cieszyły się sobą.
Moja mała córeczka została bez mamy. Zrobię wszystko, by nie odczuła jej braku. Muszę dopilnować by była szczęśliwa. Moi rodzice mi pomogą. Majka stała się ich oczkiem w głowie.
Zamyśliłem się i nim się zorientowałem byłem już przed swoim domem. Wprowadziłem kod do bramy i wjechałem na podjazd. Potem zrobiłem to samo i zaparkowałem w garażu. Wysiadłem i wyciągnąłem wózek. Poszedłem do domu. Od razu usłyszałem muzykę dobiegającą z kuchni. Poszedłem tam. Moja mama gotowała coś.
- Co robisz? - zapytałem opierając się o futrynę. - A gdzie Maja?
- Majka śpi u ciebie, a ja gotuję mleko.
- Dziękuję.
- Nie ma za co. Przecież to moja wnuczka kochana - posłała mi uśmiech. Odwzajemniłem to. - A jak u Ani?
- Nie było jej w domu. Powiedziała mamie, że to ja chciałem wziąć Majkę na noc. Jej mama nic nie wiedziała, że Anka chce oddać małą. Było jej strasznie głupio. Powiedziała, że mam przywieźć Maję i ona się nią zajmie. Świetna jest ta kobieta. Dlaczego Ania taka nie jest?
- Kuba, nie martw się. Przecież damy radę. Wychowamy Maję na świetną dziewczynę. Pomożemy ci.
- Dziękuję - szepnąłem przytulając moją mamę.
W tej samej chwili usłyszeliśmy płacz Majki.
- Przynieś ją. Pewnie jest głodna - powiedziała moja rodzicielka.
Bez słowa wyszedłem z kuchni i poszedłem do swojego pokoju. Podniosłem Maję leżącą na łóżku i mocno przytuliłem.
- Będzie dobrze - szepnąłem. - Poradzimy sobie bez mamy.  
Zszedłem z nią na dół do kuchni. Moja mama właśnie zakręcała butelkę z mlekiem.
- Chodźmy do salonu - powiedziała. Poszedłem za nią.
Usiedliśmy na kanapie i podałem jej dziecko.
- Nie chcesz sam tego zrobić? - zapytała.
- Ja się boję - przyznałem spuszczając wzrok w dół.
- Najwyższy czas się nauczyć. Nie będę biegać do ciebie za każdym razem.
- No niby tak... Ale ja nie umiem.
Moja córka się niecierpliwiła i znów zaczęła płakać.
- Dobra, to ja spróbuję - powiedziałem.
Moja mama pokazała mi co i jak. Po chwili Maja już piła. Miała małe problemy bo dotychczas karmiona była tylko piersią. A z butelki była tylko dokarmiana, czy jakoś tak.
Karmienie jej nie wydawało się takie trudne. Było nawet przyjemne.
- Ale długo byłem studentem - ironizowałem.
- No chyba nie powiesz mi, że rzucisz szkołę?
- A co mam zrobić? Zabierać ja na wykłady?
- Porozmawiam z panią Krysią. Może uda mi się z nią dogadać aby zostawała z Majką. Spiszemy nową umowę, damy podwyżkę i będzie dobrze.
- Mam nadzieję.
Maja dokończyła jeść, więc ją podniosłem by się jej odbiło. To była jedyna rzecz, którą umiałem przy niej zrobić.
- Idę z nią na górę - powiedziałem.
Wyszedłem z salonu i schodami na górę skierowałem się do swojego pokoju. Zamknąłem drzwi i położyłem Majkę na łóżku. Położyłem się obok niej i głaskałem ją po główce. Gdy zasnęła dałem jej całusa, a sam wstałem i usiadłem przy biurku. Włączyłem komputer. Gdy uruchomił się, otworzyłem przeglądarkę i w Google wpisałem "Pozbycie się praw rodzicielskich". Chciałem dowiedzieć się czegoś więcej. Podłączyłem jeszcze słuchawki i włączyłem Kings Of Leon "Sex on Fire". Zacząłem czytać różne artykuły. Czas mijał szybko i w pewnej chwili spojrzałem na moją córkę. Obudziła się i płakała. Podszedłem do niej i wziąłem ją na ręce. Zszedłem z nią na dół i poszedłem do gabinetu mojej mamy. Wiedziałem że ją tam zastanę. Jak zwykle pracowała.
- Ona znowu jest głodna - powiedziałem dając jej Majkę.
- A może musisz ją przewinąć, co? - oddała mi dziecko.
- Skąd wiesz?
- Po prostu ją przewiń.
- Zobaczymy jak to wyjdzie - mruknąłem i wyszedłem. Wróciłem do siebie i położyłem ją na łóżku. Wziąłem torbę z rzeczami Majki, wyjąłem pieluchę i kosmetyki. Zdjąłem jej ubranko i przewinąłem ją. Potem znowu ją ubrałem. Zacząłem się z nią bawić. W pewnej chwili przyszła moja mama. Zapukała i weszła do pokoju mówiąc:
- Chodź na kolację.
- Za chwilę zejdę.
- Weź Maję i chodźcie.
- Okey.
Wziąłem moją córkę i zszedłem z nią na dół. Poszedłem z nią do jadalni. Po drodze wziąłem jeszcze wózek i włożyłem do niego Majkę. Usiadłem przy stole. w tej samej chwili do domu wszedł mój ojciec. Przywitał się z nami, a potem zapytał:
- Majka jest?
- Ania zrzeka się praw. Długa historia. Opowiem ci później - powiedziała moja mama.
Po chwili jedliśmy wspólnie kolację.
- A Blanka gdzie jest? - zapytał mój ojciec.
- Nocuje dziś u koleżanki - wyjaśniłem.
Szybko dokończyłem jeść. Niby nie byłem głodny, ale gdy poczułem zapach potrawy ugotowanej przez moją mamę nie mogłem się oprzeć. Moja rodzicielka uwielbiała gotować, a ja uwielbiałem jeść.
- Idę do siebie - powiedziałem wkładając talerze do zmywarki.
Wziąłem moją córeczkę i poszedłem na górę. Położyliśmy się na łóżku i zacząłem głaskać główkę Mai. Rozmyślałem o Ani. Jak się czuje z myślą, że oddała swe dziecko? Gdzie ona w ogóle jest? Dlaczego nie powiedziała mi, że sobie nie radzi?
Rozejrzałem się po pokoju. Wiedziałem gdzie postawię łóżeczko Majki. Mój wzrok spoczął na torbie z rzeczami mojego dziecka. Wstałem i wziąłem ją do garderoby. Poprzekładałem ubrania na inne półki i oczyściłem szafę. Poukładałem ubrania Majki. W tej samej chwili usłyszałem pukanie do drzwi, które po chwili się otworzyły. Wróciłem do pokoju i zobaczyłem moją mamę.
- Wykąpiesz Majkę? - zapytała.
- Nie możesz ty tego zrobić?
- To twoje dziecko. Weź ją, jej rzeczy i chodź.
Wziąłem Majkę i kosmetyki. Poszedłem z moją mamą do łazienki. Woda była już nalana. Moja rodzicielka pokazywała mi wszystko po kolei. Niby wydawało się, że nie jest trudne, ale ja i tak się bałem. Maja była taka malutka. Bałem się, że coś jej zrobię. Na szczęście wszystko poszło gładko. Po chwili byłem już z Majką w moim pokoju. Ubrałem ją, a wtedy dołączyła moja mama niosąc butelkę z mlekiem. Bez zbędnych słów wziąłem butelkę i zacząłem karmić moje dziecko.
- Jutro pojedziemy na zakupy. Kupimy małej łóżeczko i inne potrzebne rzeczy - powiedziała w pewnej chwili moja mama.
- Nie możemy po prostu zabrać rzeczy od Anki? - zdziwiłem się.
- Maja rozpoczyna nowy etap w życiu, tak samo jak my wszyscy. Dlatego chciałabym by wszystko było nowe.
- Okey, ale według mnie to strata pieniędzy.
- Nie żałuj pieniędzy na swoją córkę - zganiła mnie.
- Wiem, wiem, nie będę.
- Na dole masz przygotowane mleko na noc. Po prostu odrobinę podgrzejesz i nakarmisz ją, rozumiesz?
- Przyniosę ją do ciebie - uśmiechnąłem się z cwaną miną.
- Nawet nie próbuj! Ja jutro pracuję, a ty masz wolne, więc radź sobie sam za przeproszeniem. Ja już wychowałam dwójkę dzieci.
- Oj wiem, wiem. Żartuję. Kocham cię. I dziękuję.
- Nie ma za co. Ja ciebie też. I nasze maleństwo też.
Podeszła do łóżka i dała całusa Majce.
- Dobrej nocy - życzyła nam.
- Dla ciebie też.
Wyszła, a ja przytuliłem moją córeczkę. Po chwili zasnęła, a ja poszedłem wziąć prysznic. Kwadrans później wróciłem już odświeżony. Położyłem się na łóżku i delikatnie głaskałem po główce moją małą córeczkę. W pewnej chwili zrobiłem nam zdjęcie i wstawiłem na Facebooka. Potem zalogowałem się na ten portal społecznościowy. Dodałem opis do mojego nowego zdjęcia.

To nasza pierwsza noc razem. Zaczyna się nowy, lepszy etap. Mój mały Skarb, Maja <3


Dodałem i zacząłem przeglądać tablicę na stronie głównej. W pewnej chwili natrafiłem na zmianę statusu na "wolny" przez Anię. Zrobiło mi się przykro widząc to. Kilka osób polubiło to. Było również kilka komentarzy. "O jej, co się stało?", "Moje biedactwo", "Nie martw się on nie był Ciebie wart :*" - pisały jej przyjaciółki. No tak. Znowu wyszło, że to moja wina. Postanowiłem nie przejmować się tym. Wszedłem w ustawienie mojego profilu i zmieniłem status na "wolny". Potem wszedłem w powiadomienia. Kilka osób skomentowało zdjęcie moje z Majką.
"Ojeju jaki słodziaczek", "Wykapany Tatuś ^^", "Miśki! A co to za nowy etap?", "No jaki przykładny tatuś!"
Uśmiechnąłem się czytając to wszystko. Postanowiłem odpisać na pytanie mojej przyjaciółki dotyczące nowego etapu.

Dziękuję Wam ;3 A co do nowego etapu Amanda, to... A zresztą powiem Ci jak się kiedyś spotkamy ;p

Wstawiłem i po chwili wyskoczyło mi okienko do rozmów priv z Amandą.
A: Mów co jest?
K: Ale Ty jesteś wścibska ;3
A: Każdy dziennikarz musi być wścibski ^^ Mów co jest?
K: Anka zrzeka się praw do Mai, więc od teraz sam będę Ją wychowywał.
A: Poradzisz sobie :*
K: Mam nadzieję :*
A: Jak coś to wiedz, że zawsze na mnie możesz polegać <3
K: Dziękuję <3
A: Dobra. Ja muszę lecieć bo współlokatorka chce laptopa, którego mi pożyczyła. Mój się popsuł ;(
K: Oj, biedna. Trzymaj się ^^
A: Wy też, Miśki. Pa
K: Pa.

Po chwili zielona kropeczka przy jej nazwisku zniknęła. Ja tez wylogowałem się i odłożyłem telefon na szafkę. Przytuliłem Maję i zamknąłem oczy. Po chwili już spałem.
W nocy obudził mnie płacz. Nieprzytomny spojrzałem na zegarek. Minęła 3.
- Oj już cichutko! Zaraz dostaniesz jedzenie, ale błagam! Bądź cicho! - powiedziałem przytulając Majkę.
Wstałem i zszedłem z nią na dół. Podgrzałem mleko i zacząłem karmić moją córkę idąc z powrotem do góry. Położyłem się na łóżku i kontynuowałem karmienie.
- Jeżeli tak ma wyglądać każda nasza noc to ja chyba podziękuję - mruknąłem.
Majka wyciągnęła mała rączkę i dotknęła mojego policzka.
- Nie oddam cię. Przepraszam, że w ogóle tak pomyślałem
Odłożyłem butelkę na szafkę i podniosłem Maję. Potem ją przytuliłem i wspólnie usnęliśmy. Około 6 mieliśmy powtórkę z rozrywki. Potem spaliśmy do 11.

sobota, 2 czerwca 2012

Prolog.

Mam nadzieję, że ten blog również się spodoba. 
---------
Jeden dzień potrafi zmienić życie o 180 stopni i nie mówię tu o dniu sprzed kilku miesięcy, gdy dowiedziałem się, że zostanę ojcem. Z tym to pół biedy. Chodzi mi o inny dzień, ale to za chwilę. 
Dotychczas celem moim i Anki było zapewnienie godnego życia Majce. Odkąd nasza córeczka pojawiła się na świecie regularnie płaciłem alimenty mojej dziewczynie. Suma nie była mała, więc starczało na wszystko czego potrzebuje noworodek. Umówiliśmy się, że Maja będzie mieszkać u Anki, a ja będę ją odwiedzał. Szczerze? Nie potrafiłem nic zrobić przy tym dziecku. Odwiedzałem, bawiłem się, nosiłem, tuliłem, od czasu do czasu zabierałem na spacer albo do siebie. Ale jeżeli chodzi o jakieś przewijanie, ubieranie, kąpanie, karmienie to nic z tych rzeczy. Fajny ze mnie ojciec, nie? Wtedy byłem szczeniakiem. I nie chodzi mi o wiek, bo nadal mam tyle samo lat.
W końcu zacząłem studiować. Mimo iż byłem już 2 lata po maturze to nie poszedłem od razu na studia. Zrobiłem sobie dłuższe wakacje, które teraz się skończyły. Zacząłem być przykładnym studentem psychologii. Rodzice byli zadowoleni, że wreszcie zacząłem myśleć o przyszłości. 
Październik minął szybko. Poznałem kilka osób z mojego roku, oraz dowiedziałem się, że już jestem obiektem westchnień. No tak byłem dobrym kąskiem. Bogaci rodzice, przystojniak z zapewnioną przyszłością. Ale mnie to nie obchodziło. Miałem dziewczynę i niespełna 3-miesięczne dziecko. 
W pierwszy piątek listopada moje życie zmieniło się. Umówiłem się z paczką przyjaciół do kina. Ostatnio między mną, a moją dziewczyną wybuchały jakieś sprzeczki, bo zarzucała mi że w ogóle nie zajmuję się córką. Zawsze potem kupiłem prezent i była zgoda. Ale nie tym razem.
Wziąłem szybki prysznic przed wyjściem i przebrałem się w szare rurki i t-shirt. Gdy zapinałem spodnie usłyszałem dzwonek do drzwi. Nie wiedziałem kto to mógł być. Moja siostra nocowała u koleżanki, rodzice nie wrócili jeszcze z pracy, a pani Krysia miała sprzątać jutro. Poszedłem otworzyć. Przed moim domem stała Anka z Majką. 
- Cześć kochanie. Co wy tu robicie? - zapytałem zdziwiony. 
Zauważyłem, że moja dziewczyna ma w ręku torbę, co jeszcze bardziej mnie zdziwiło. Ania weszła do środka, postawiła torbę na podłodze i położyła nosidełko z Mają mówiąc:
- Wszystko przemyślałam. Ja już nie daję rady, rozumiesz?! Ty przyjdziesz od czasu do czasu, a ja mam małą 24h na 7. Zrzekam się praw do niej. Mam nadzieję, że wychowasz ją na wspaniała dziewczynę. Przepraszam. Jestem młoda i nie chcę zepsuć sobie życia. U ciebie będzie jej lepiej. Z nami koniec. 
Nie wierzyłem w to co usłyszałem. Jak to się zrzeka? Koniec? Ja mam ją sam wychowywać? Anka dała buziaka Majce i powiedziała do niej:
- Mam nadzieję, że nie będziesz miała mi tego za złe. 
I wyszła. Ja stałem jak słup soli, ale po chwili wybiegłem za nią. 
- Ania co ty mówisz?! Jaki koniec?! Jak to się zrzekasz praw?! 
- Tak Kuba. Z nami koniec. Składam papiery do sądu by zrzec się dziecka. Żegnaj. 
Wsiadła do auta i odjechała. Ja nadal nie wierzyłem w to co się dzieje. Jak ona mogła mi to zrobić? Chuj ze mną. Jak ona mogła zrobić to własnej córce?!  
Wróciłem do domu. Zamknąłem drzwi i oparłem się o nie. 
- Cholera! - krzyknąłem na cały dom. 
W tej samej chwili Maja się obudziła i zaczęła płakać. Stałem nad nosidełkiem i nie wiedziałem co mam zrobić. W końcu odpiąłem moją córkę, wziąłem ją na ręce i mocno przytuliłem. Nie wiedziałem co będzie dalej. 
Wziąłem torbę i poszedłem do salonu. W pewnej chwili chwyciłem komórkę i wybrałem numer Anki. Miała wyłączony telefon. Spróbowałem ponownie. Miałem głupią nadzieję, że w końcu odbierze. Ciągle łapała mnie jej sekretarka. Ostatecznie nagrałem się:
- Boże Anka co ty wyprawiasz?! Co się stało, że chcesz oddać Maję?! Wiesz, że później trudno odzyskać prawa?! Zastanów się, bo Majka może mieć kiedyś żal do ciebie.
Rozłączyłem się i wziąłem głęboki oddech. Spojrzałem na zegarek. Powinienem być już pod kinem. Wybrałem numer mojego kumpla Marcina. Odebrał mówiąc:
- No gdzie ty jesteś? Za chwilę film się zaczyna.
- Kurcze, sorry. Nie mogę przyjść. Coś mi wypadło. 
- Co jest stary?
- Anka podrzuciła mi Majkę i twierdzi, że zrzeka się praw. 
- Żartujesz?
- Mam głos jakbym żartował?
- Jaka suka. 
- Ej, przestań. To jest nadal moja była. 
- Wreszcie ją rzuciłeś? Świetnie!
- Teoretycznie to ona mnie rzuciła - mruknąłem. 
- Nie martw się stary. Jak chcesz to ogarniemy jakiś film na DVD i wpadniemy do ciebie. 
- Nie, spoko. Idźcie do kina. Pójdę z wami innym razem.
- Na pewno?
- Pewnie. Nara.
- Nara. 
Rozłączyłem się i spojrzałem na moją córkę. Spała tak spokojnie. Zacząłem rozmyślać o przyszłości. Anka nie zmienia zdania z dnia na dzień. No cóż. Jej problem. Ja sobie poradzę. Wychowam Maję, ale ona niech nie liczy, że za kilka miesięcy czy lat przyjdzie i będzie udawać dobrą mamusię. O nie! Chyba pojadę do moich rodziców i opowiem im o wszystkim. Tak samo pojadę do Ani i dowiem się od jej mamy co się stało, że jej córka podjęła taką decyzję. 
- Jedziemy do babci - mruknąłem wkładając Maję do nosidełka i zapinając jej pasy.
-------