niedziela, 28 października 2012

3. "Musze poświęcić kino, bo moja córeczka jest ważniejsza."

Przyszedł Marcin.
- Hej. Co ty tu robisz? - zapytałem zdziwiony.
- Siema. Chyba nie liczyłeś, że zostawię cię samego, co? Nie byłeś z nami z kinie to kino przyszło do ciebie.
Głową wskazał na filmy leżące na pudełkach pizzy. W drugiej ręce miał whisky i wódkę.
- Liczę, że masz Pepsi i jakiś sok - powiedział podając mi butelki.
- Jasne, coś się znajdzie. Fajnie, ze wpadłeś, bo zostałem sam.
- Oj, biedactwo - posłał mi ironiczny usmiech.
Wpuściłem go do środka. Poszliśmy do salonu, a ja wziąłem z kuchni z szafki Pepsi, sok limonkowy i wróciłem do Marcina.
- A jak tam Majka? - zapytał odkręcając butelki. Ja w tej samej chwili włączyłem film.
- A dobrze. Jakoś sobie radzimy.
- Wiesz, że możesz na nas liczyć, nie?
- Amanda już deklarowała swoją pomoc.
- No widzisz. Zawsze możesz na ns liczyć.
- Jasne, dzięki - przybiliśmy sobie "piątki" i zaczęliśmy oglądać film. Wiedziałem, że nie mogę pić, więc po wypiciu jednego drinka piłem tylko pepsi. W pewnej chwili na dół zeszła Blanka z Olką.
- Kuba, mogę PSP? - zapytała moja siostra zanim weszła do salonu. - O... cześć Marcin - uśmiechnęła się widząc mojego gościa. Zatrzepotała rzęsami szczerząc się. Wyglądała jak debilka.
- Yyyy...cześć młoda - zgasił ją mój kumpel. Nie lubiła, gdy mówiono na nią "młoda".
- Stary się odezwał - burknęła. - To mogę? - zapytała.
- Nie. Znów mi popsujesz. A tak w ogóle to od kiedy pytasz czy możesz wziąć moje rzeczy, co?
- Oj, przestań. Przecież zawsze każesz pytać, więc pytamy, prawda Ola? - spojrzała na przyjaciółkę.
- Yyyy... tak, tak - mruknęła dziewczyna.
- No właśnie. To mozemy?
- Nie.
- Proszę, no! Nie popsuję tym razem. będę uważać.
- Ale będziesz robić za niańkę Majki, gdy będę chciał wyjść.
- Ale tylko po uprzedniej informacji. Co najmniej trzy dni wcześniej musisz mi powiedzieć.
- Okey. I jak zepsujesz mi cokolwiek w PSP to naprawiasz wszystko z własnego kieszonkowego.
- Nie zepsuję, wyluzuj.
Wróciły na górę. W tym samym momencie usłyszałem płacz mojej córki.
- Jezu - jęknąłem. - Sorry, zaraz przyjdę.
- Idę z tobą. Dawno nie widziałem mojej chrześnicy.
Wziąłem z kuchni butelkę z mlekiem i poszliśmy do mojego pokoju.
- Och, jak tu słodko - powiedział widząc łóżeczko.
Zaśmiałem się.
- Dzięki - powiedziałem wyjmując płaczące dziecko. - A może ty chcesz ją nakarmić, co? Przecież zajmowałeś się małym kuzynem podczas wakacji.
- No pewnie. Mam już w tym wprawę.
- Jasne, jasne. Uwaga bo uwierzę.
- Nie wierzysz? To dawaj tego potworka.
Dałem mu moje dziecko. Rzeczywiście miał wprawę w karmieniu dzieci.
- Wow - mruknąłem.
- Ha, widzisz.
Majka dokończyła jeść. Wziąłem ją oraz jej rzeczy i poszedłem z nią do łazienki. Szybko zrobiłem wieczorną toaletę i po chwili chodziłem już po swoim pokoju usypiając dziecko. Mój kumpel brzdąkał na gitarze.
- Wiesz co? Ja naprawdę ci współczuję. Ale jednocześnie cieszę się, że tak wyszło. - powiedział w pewnej chwili Marcin.- No bo spójrz. Jak Blanki nie będzie w domu, a będziesz chciał wyjść na przykład do kina to nie możesz, bo nie masz z kim zostawić Majki, ale zaś z drugiej strony to dobrze, że tak wyszło. Bo jak przypomnę sobie jak kłóciłeś się z Anką, a potem leciałeś do niej z kwiatami i biżuterią lub czymś innym to mnie po prostu szlag trafia. Znajdziesz sobie jakąś ładną i inteligentną dziewczynę, która pokocha ciebie i twoje dziecko mimo wszystko i za to jaki jesteś, a nie za kasę twoich rodziców.
- Masz rację. Wolę wychowywać sam Majkę, niż wychowywać ją z Anką, bo ostatnio atmosfera między nami była napięta i często kłóciliśmy się w obecności dziecka. A co do wychodzenia wieczorami to o skutkach mogłem myśleć zanim się nie zabezpieczyliśmy. Musze poświęcić kino, bo moja córeczka jest ważniejsza.
Dałem Majce całusa i włożyłem ją do łóżeczka. Przykryłem różową kołderką po czym razem z Marcinem zeszliśmy na dół. Wróciliśmy do oglądania filmu. Ja piłem tylko Pepsi, ale za to mój kumpel pił bardzo mocne drinki.
- Twoja żona będzie miała dobrze. Zajmiesz się domem, dziećmi, a ona będzie odpoczywać - powiedziałem w pewnej chwili.
- Ja nie będę miał żony.
- Tak, jasne. Ja tez tak mówiłem, a potem po poznaniu Ani zacząłem zastanawiać się nad ślubem.
- Ja nigdy nie będę miał żony. Dziewczyny też nie. Ja... ja jestem gejem.
Zamurowało mnie.
- Tylko nie mów nikomu, błagam. Sam sobie z tym nie radzę. Nie potrzebuję dodatkowego wyśmiewania się ze strony kumpli.
- Jezu...- zdołałem powiedzieć tylko tyle. - Nie, no spoko. Jestem tolerancyjny. Już od pewnego czasu podejrzewałem, że coś z tobą nie tak. Od czasu gdy ta fajna brunetka co była z przyjaciółmi w kinie...
- Ta Ola czy jak jej tam? Gdzieś mam jej numer.
- No o tą mi chodzi. Wtedy po raz pierwszy pomyślałem, że z tobą coś nie tak. Ej, ale ty... no wiesz... - wskazałem na niego i na siebie.
- No chyba żartujesz! Jesteś moim przyjacielem. Traktuję cię jak brata!
- Sorry, że o to zapytałem.
- Nie no spoko. Tylko nikomu nie mów, okey? Powiedziałem ci przez alkohol - zaczął się tłumaczyć.
- Spoko nie powiem. Można powiedzieć, że obowiązuje mnie tajemnica lekarska.
- To jestem spokojniejszy.
- A twoi rodzice wiedzą?
- Chyba żartujesz. - powiedział kolejny raz tego wieczoru. -  Chyba by mnie zamordowali, bo oni mają już mój plan życiowy. Twierdzą, że zostanę Prawnikiem, otworzę własną kancelarię i poznam tak swoją żonę. Przecież nie powiem im, że chcę rzucić studia, zostać modelem, a dodatkowo jestem gejem.
- A według mnie powinieneś powiedzieć im, że nie kręci cię prawo. Myślę, że powinieneś się im sprzeciwić.
- No niby tak. Mój chł... yyy.... to znaczy przyjaciel mówi to samo.
- Ty... no ty... masz kogoś? W sensie że chłopaka?
- Jest taki jeden. Spotykamy się czasami. Też jest modelem i mieliśmy razem kilka sesji. Ale skończmy ten temat, błagam.
- Okey, okey.
- A tak w ogóle to dlaczego nie bierzesz udziału w sesjach? Nie uwierzę, że nie masz propozycji.
- Mam, ale jakoś to mnie nie kręci. Raczej wolałbym być po drugiej stronie aparatu.
- To dlaczego nie szkoliłeś się na fotografa?
- A jakoś tak...
Nie drążyliśmy więcej tematu mojego homoseksualnego przyjaciela, czy sesji zdjęciowych. Obejrzeliśmy film, wypiliśmy po drinku i Marcin pojechał do domu. Ja wziąłem prysznic i wracając do pokoju poszedłem do Blanki, która wraz z przyjaciółką głośno rozmawiały i chichotały.
- Może tak już spac pójdziecie? - zapytałem wchodząc bez pukania.
- A może tak byś zapukał? - warknęła moja siostra.
Zapukałem w drzwi uśmiechając się ironicznie.
- Macie być cicho. Idźcie spać bo jest późno.
- Dobra, wyjdź.
- Możesz pożegnać się z pożyczeniem jakichkolwiek ode mnie rzeczy lub podwiezienie cię. Dobranoc.
Słyszałem tylko jak mruknęła coś pod nosem po czym wyszedłem stamtąd zamykając drzwi. Musiałem jeszcze nakarmić Majkę bo się obudziła. Potem położyłem się spać. Moich rodziców jeszcze nie było.

1 komentarz:

  1. Dziękuję <3 Rozdział świetny jak zawsze z reszta.xd czekam na następny.x

    OdpowiedzUsuń